niedziela, 20 października 2013

Epilog

Sala od biologii wydawała się pękać w szwach. Wszędzie ktoś chodził, zmieniał miejsca, krzyczał, śmiał się i pożyczał nożyczki bo właśnie wycinali jeden z elementów potrzebnych do  modelu ludzkiego DNA. Damian był przy sklejaniu neuklocytu z cytozyną kiedy drzwi z głośnym hukiem otworzyły się i walnęły głośnio o jedną z żółtych ścian.
- Przepraszam- Wymamrotał Piotrek. Miał potargane włosy i rozbrykany wzrok, wyglądał trochę jak ktoś by go ktoś przed chwilą wyruchał. Damian podniósł wzrok, odklejając tyminę od środkowego palca i mimowolnie  uśmiechną się na ten widok.- Pani od… em… angielskiego prosi Damiana.
- Damian, idź z Piotrkiem-  Zmęczony głos nauczycielki ledwo przebija się przez harmider panujący w klasie. Damian nie może uwierzyć jak łatwo ta stara baba dała się nabrać.  On nawet nie chodzi na lekcje  angielskiego. Z drżącym sercem opuszcza salę. I kiedy zatrzaskuje drzwi ostanie czego się spodziewa to całujący go Piotrek.  Jest tak zaskoczony, że nie wie co się dzieje, więc w pierwszym odruchu odsuwa od siebie przyjaciela. 
- Co..ty…wyprawiasz?- Mówi Damian próbując złapać oddech, ma wrażenie, że jego serce i  cały organizm eksplodują z nadmiaru emocji.
- Dziękuje.
- Za co?- Damian marszczy brwi.
- Za wybaczenie- Serce Damiana właśnie  roztapia się ze wzruszenia. Boże czy to możliwe, żeby ktokolwiek na świecie był tak słodki? Nawet z podkrążonymi oczami i dziwnie oklapniętymi włosami,  wygląda przeuroczo. No i jeszcze ma na sobie ciemno granatową wełnianą koszulę a Damian ma słabość do koszul.
-Zdecydowanie najlepsze podziękowanie jakie dostałem w moim życiu.
- To czemu przerwałeś?- Pyta Piotrek, wyglądając na trochę zdenerwowanego.
- Rzuciłeś się na mnie po 2 tygodniach nie odzywania się.  Mam prawo być zszokowany.  – Tłumaczy, Piotrek uśmiech się lekko
- Damian ja chce cię o coś zapytać. Przemyślałem kilka spraw i doszedłem do pewnego wniosku. Ja już Cię nie lubię od pewnego czasu ja cię kocham. – Piotrek przejeżdża językiem po spierzchniętych wargach. Bierze głęboki wdech i próbuje to powiedzieć.- Chcesz być moim chłopakiem ?

Odpowiedź Damiana zostaje kilka dni na ciele Piotrka. To dwie malinki  na jego szyi.

Chcecie nowe opowiadanie?
Podobało się te?
Po pewnym zdarzeniu już nie mogę pisać o Piotrku i Damianie, po prostu nie mogę.
Dziękuje za miłe słowa :)

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 8



Siema ludziki :D 
Okej także w sprawach  organizacyjnych, planuje zamknąć to opowiadanie w 4 rozdziałach. Rozdziały będą pojawiać się co niedziela lub wcześniej, gdyż obiecałam sobie to skończyć. Mam pomysł na nowe opowiadanko, także będzie ktoś je czytał. ?
Proszę bardzo o komentarze, coś ich strasznie malutko :(

Przez następne 2 tygodnie, nikt nie podejrzewa, że Damian ma złamane serce.  Jest rozgadany i wiecznie w 
centrum uwagi, jest taki jaki Damian zawsze jest. Często wychodzi gdzieś z Arturem i  dużo się uśmiecha choć te uśmiechy są puste to jednak są, więc wszyscy się na nie nabierają. Wystarczy założyć szczęśliwą maskę żeby ludzie myśleli, że jesteś szczęśliwy. Naprawdę zdumiewające jak łatwo jest nimi manipulować. Nawet Artur, człowiek który zna Damiana jak własną kieszeń, nie dostrzega przygaszonych iskier w jego oczach. Z jednej strony to dobrze bo Damian nie musi słuchać  tych wszystkich słów otuchy a prędzej nienawiści bo nie raz słyszał jak Artur wyraża się o tych ,,spedalonych pedałach’’.
            Oczywiście, że ludzie pytają. Nie mogą pojąć jak to możliwe, że ,,małżeństwo’’ Piotrka i Damiana się rozpadło. Wciskają te wścibskie noski w nie swoje sprawy i rosstrząsają jak to możliwie, iż  nawet nie mogą spojrzeć na siebie w szkolnych korytarzach kiedy wcześniej spędzali ze sobą 24/h. Damian im grzecznie odpowiada; ,, Pokłóciliśmy się o płytę, nie oddał mi jej’’, i to jest tak nieciekawe, że szybko sami zmieniają tematy. Ale ostanie tematy wcale nie są wygodniejsze. Na językach całej szkoły znajduje się Piotrek, Wojtek i ich orientacja seksualna.
- Słyszałeś? Piotrek podobno jest gejem. Kinga mi mówiła, że Diana jej mówiła, że się całowali! Dasz wiarę? I to nie jest wymysł Diany, bo potwierdziło to kilka osób.  Oczywiście dziewczyny się ucieszyły, wiesz one i te ich fantazje o przyjacielu geju. Wtf? Jak to zabrzmiało…-  Marta nadaje bez końca nawet nie wie jak przybija tą bezsensowną gadaniną Damiana. Dalszego potoku słów chłopak słucha z mniejszą dokładnością. Wyciąga telefon z tylnej kieszeni dżinsów i przejeżdża opuszkiem palca po kopercie znajdującej się lewym dolnym rogu jego nowego samsunga. Ma ochotę napisać do Piotrka, naprawdę chce żeby wszystko wróciło do dawnego stanu,  bardzo za nim tęskni. Wzdycha jedynie głośno i pwtórnie zablokowuje telefon. Obiecał, że odpuści sobie Piotrka, nie ma szans żeby chciał być tylko przyjacielem i znowu pewnie wymięknie i go pocałuje albo zrobi coś równie durnego, więc w ramach separacji unika go w każdy możliwy sposób. Na szczęście nie są w jednej klasie a ignorowanie go na szkolnych korytarzach jest o wiele łatwiejsze, niż ktokolwiek by przypuszczał.
            Damian żyje sobie, tym udawanie szczęśliwym życiem, ukrywając prawdzie uczucia pod maską sztucznych uśmiechów, równe dwa tygodnie.  Wszystko się zmienia kiedy pewnego dnia otwiera swoją szkolną szafkę w celu wyjęcie obówia sportowego. Wypada z niej liścik. Biała, równiutko złożona karteczka, którą Damian szypko otwiera.
,,Kochany Damianie
Nie chcesz ze mną rozmawiać, nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na sms’y i nawet zablokowałeś mnie na facebooku. Piszę więc do Ciebie w ten prymitywny sposób bo to chyba jedyna szansa żebyś mnie wysłuchał, choć i tak pewnie już dawno wyrzuciłeś liścik do kosza.
 Przepraszam okej?  Nie, nie przepraszam za to że się całowałem z Wojtkiem. To był jedynie mały eksperyment, chciałem sprawdzić czy każde usta smakują tak samo, czy każdy pocałunek jest równie przyjemny. I wiesz co? Gówno prawda. Bo, o kurwa, w sposób w jaki ty mnie całowałeś był o niebo lepszy. Nie znam tylu przymiotników żeby opisać jak się w tedy czułem. Przepraszam Ciebie za to, że w tedy uciekłem i nie porozmawilaliśmy tak jak powinniśmy to zrobić, przepraszam, że jestem takim tchórzem.  Przepraszam za to, że nie wspierałem cie jak twój najlepszy- może trochę bardziej niż to-przyjaciel, bo to mój najświętszy obowiązek wspierać Cie we wszystkim co postanowisz. Przepraszam, że jestem takim debilem i nie zauważyłem, że się w tobie zakochałem wieki temu.  Ja wiem, że kochałem Cie od zawsze, tylko tego nie widziałem albo nie chciałem zobaczyć.  I wreszcie przepraszam, że mówię to w taki sposób ale to trochę Twoja wina bo mnie unikasz.
Twój cichy wielbiciel (który nie jest taki do końca cichy bo wiesz kim ja jestem)’’
 Damian opiera się plecami o zielną szafkę numer 345. W ręku trzyma najprawdopodobniej najsłodszy liścik jaki w życiu dostał.  Nie może powstrzymać głupkowatego uśmiechu wkradjącego się na jego wargi. Boże czy Piotrek właśnie wyznał mu miłość? Chłopak, który był dla niego nieosiągalny i który skradł jego serduszko, po tem je roztrzaskał a po tem sprawił, że bije tak mocno iż omal nie wyrywa mu się z piersi? Damian nie może w to uwierzyć, więc czyta liścik raz po raz a uśmiech na jego twarzy za każdym razem się poszerza aż wkońcu zmienia się w ten prawdziwy. Damian chce krzyczeć ze szczęścia, tak możecie nazwać go nawinym ale on ma tylko 15 lat, jeszcze wierzy w miłość.  Nie tańczy i nie świruje tylko dla tego, że jest w szkole, a to by było trochę dziwne.
Na w-f ledwo funkcjonuje. Przepuszcza prawie wszystkie piłki i trzy razy pod rząd siada jako pierwszy na ławce w grze zbijaka. Nie może się na niczym skoncentrować, jego myśli owładniętę są Piotrkiem.  Po raz pierwszy wraca z lekcji w-f z uwagą negatywną, jedynką i posiniaczonym ciałem jednocześnie ale i tak nie mógłby być baridziej szczęśliwy.
***
Następnego ranka Piotrek przeciąga się leniwie i przeciera ledwo przytomny oczy. Wczoraj trochę przecholował. Grał w LOLA do 5 nad ranem i teraz wygląda jak zombii. Zwykłe czyności takie jak trafienie klucza do zamka wydają się nie realne, więc prosi o pomoc Wojtka. On śmieje się tylko i ostrzega, żeby przestał ,,nołlajvić’’ i znalazł kolegów. Zściąga kurtke Piotrka, i wrzuca ją w głąb szafki.
- Choć- mówi i prubuje pociągnąc przyjaciela. Ale Piotrek stoji jak wryty i uparcie przygląda się brzegowi szafeczki. Zajmuje mu dobre 5 minut zajerestrowanie, iż to nie jest papierek po lizaku. Drżącymi rękami otwiera karteczkę.
,, Wybaczam Ci wszystkie grzechy.
Twój, kochający Cię najabrdziej na świecie Damiaś’.

środa, 18 września 2013

Rozdział 7

przepraszam,przepraszam i jeszcze raz przepraszam ale miałam usterki techniczne a mianowicie zapomniałam e-mailu. hahahahha głupek ze mnie. Podziękować tu trzeba Kindze, uratowała mi tyłek.
kocham cię mała :*
także do końca pozostało jakieś 3-4 rozdziały, nie więcej. A tak sobie w sumie tylko planuje.
Jeszcze raz przepraszam.
Enoji!


Ostatnią rzecz, którą Piotrek pamięta przed wybiegnięciem z domu Damiana jest widok jego szklanych oczu. Wyglądają na zranione. To sprawia, że czuje ukłucie winny, ale i tak, po mimo chęci nie potrafi zatrzymać swoich roztrzęsionych nóg.
Chce uciecz tego domu, od Damiana, od jego dotyku, od jego nieprzyzwoicie brązowych oczu, od jego głosu, od uczuć które się w nim kłębią i których się boi. Nigdy nie czuł trzepotania w brzuchu ani niesamowitej potrzeby dotknięcia kogoś. Nigdy nie pragnął kogokolwiek w taki sposób w jaki pragnie Damiana.
Dla tego biegnie.
Biegnie tak długo, aż jego płuca pękają z wysiłku i zatrzymuje się dopiero za rogiem kawiarni. Opiera swoje dłonie na kolanach i mocno wciąga powietrze. Jest na Młotkowskiego, bardzo daleko od domu Damiana. Co dziwne uczucia nadal nie znikają.Nadal chce go pocałować jeszcze raz i znowu, i znowu, i znowu. Chce go całować do póty do póki jego płuca nadal są sprawne a usta takie słodkie.Ale nie może bo to by oznaczało, że przegra podwójnie. Straci swojego najlepszego przyjaciela i miłość.
***
22.30 od Damiaś
,, Piotrek przepraszam, nie powinienem cię całować’’
22.45 od Damiaś
,, Wybacz mi proszę.’’
23.00 od Damiaś
,, Kupię ci tictacki, tylko się do mnie odezwij’’
23.15 od Damiaś
,, Taką wielką pakę pomarańczowych tictacków. ‘’
23.17 od Damiaś
,, Jak się odezwiesz kupię Ci tyle pomarańczowych ticktaków, ile tylko chcesz.Tak, to jest szantaż. Przepraszam jeszcze raz, proszę odezwij się.’’
Piotrek czyta ostatniego sms’ai ciska telefon w głąb biurka. Przejeżdża dłonią po twarzy i stara się uspokoić drżenie rąk.Spieprzył. Spieprzył na całej linii dosłownie ze wszystkim. Nie powinien tak reagować, nie jest przecież małą przerażoną dziewczynką. Dobra może i trochę jest. Pobijcie go za to.
On po prostu jest w szoku, że jego najlepszy przyjaciel jest innej orientacji i jest w nim zakochany. To z jednej strony bardzo miłe, Piotrek czuje się w końcu atrakcyjnie, ale z drugiej to dziwne uczucie myśleć o Damianie w taki sposób.
O Damiasiu.
Jego Damiasiu.
Piotrek kładzie się spać z myślą o tym jaka małą kurwą jest. Nie odpisał Damianowi, nie odebrał żadnego z jego telefonów, zignorował wszystkie wiadomości na facebooku i gg. Czuje się podle i nieszczęśliwe zarazem.
Po mimo tego, że położył się wcześniej i tak cała jego noc polega się na wierceniu i kopaniu kołdry tylko po to, żeby chwile później stwierdzić, że jednak jest zimno. Rano wygląda jak wrak i kiedy patrzy nasiebie w lustrze wzdryguje się odrażony. Jego włosy odstają każdy w inną stronę i po mimo półgodzinnym zabiegom fryzjerskim nadal wygląda jak gówno.
- W dupie z tym- Mamroczę odkładając jeden z żeli do modelowania włosów. Chwyta w biegu swój plecak i wyżywa się na biednych drzwiach ciskając nimi z całych sił. Ignoruje uwagi matki co do złego zachowania.
Kiedy jest na dworze, rześkie powietrze przyjemnie mierzwy jego twarz. Maszeruje do szkoły ze spuszczoną głową, ukryty pod kapturem czarnej, workowatej bluzy. Dziś wygląda jak lekko przerażająco.Wszystkie jego rzeczy są czarne, nawet bokserki. Ubrał się tak bo dokładnie tak się czuje, jak jedna wilka plama czarnego nieszczęścia. Boi się trochę iść do szkoły, tam będzie Damian i będzie musiał z nim porozmawiać, a tego nie chciał. Tego się bał.
Miej więcej w połowie drogi napotyka Wojtka. Wygląda jak zawsze schludnie i modnie, uśmiecha się do niego wesoło.
- Cześć Piotrek! O mój boże kot ci umarł? Biedna Felga, zawsze ją lubiłem- Piotrek zamiast powiedzieć zwykłego cześć albo zaśmiać się na jego głupotę wtula się w ładnie pachnącą bluzę przyjaciela.Wojtek nie ma nic przeciwko, najwyraźniej stwierdzając, że tego potrzebuje.
- Dziękuje- Mamroczę Piotrek w bluzę Wojtka.
- Za co ? – Niebieskooki marszczy brwi.
- Że się nie odsunąłeś.
- Dlaczego miałbym się odsuwać?-Wojtek jest rozbawiony i zaniepokojony jednocześnie.Piotrek czasami dziwnie się zachowuje, więc już trochę do tego przywykł.
- Bo jestem gównem- Piotrek wzdycha głęboko.
- Nie, nie jesteś. Co się stało?- Łatwo by było teraz wszystko mu opowiedzieć. Jak czuł się przestraszony kiedy Damian oderwał swoje usta od jego. Powiedziałby mu o dzieciństwie, gwałceniu przez ojca i obojętności matki, że boi się seksu i śpi przy zapalonej lampce.Ale przede wszystkim powiedział by mu, że zakochał się w Damianie, ale boi jak ktoś go dotyka i to go pewnie odstraszy,i te kiełko strachu zasiał w nim własny ojciec. To odrażające. Nie mówi mu tego jednak, bawi się tylko paskiem od szelek swojego plecaka. Podnosi oczy i wpatruje się w te Wojtka.
- Nic, po prostu się nie wyspałem- Jest to chyba jego najlepsze kłamstwo.
Chłopców w drodze do najgorszego-miej​sca-na-zniemi towarzyszy cisza.Piotrek ledwo kontaktuje a Wojtek nie chce naciskać. Oczywiście, że mu nie uwierzył, nikt po nie wyspaniu nie wygląda tak smutno.
Kiedy są przed ceglanym budynkiem, Piotrek w końcu zabiera się na odwagę i pyta.
- Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest całować chłopaka?
- Zastanawiałem się…kiedyś.
- Mogę cię pocałować. Chce coś sprawdzić.- Wojtek bezgłośnie kiwa głową. Piotrek złącza ich usta w pocałunku. Nie czuje jednak nic. Żadnych motyli, zawrotów głowy czy choćby chęci kontynuowania pocałunku.Wargi Wojtka nie są perfekcyjne bo nie są Damiana.
Piotrek czuje coś dopiero kiedy widzi Damiana wychodzącego ze szkoły.Jego wnętrzności się przewracają chce odepchnąć Wojtka ale nie może.Jonson wszytko widzi, jego serce zostaje rozbite na milion kawałeczków. To boli bardziej, niż ten cios Kamili w genitalia.Piotrek chce coś krzyknąć, powiedzieć, zrobić ale nie potrafi.Nienawidzi siebie za to.

środa, 4 września 2013

Dodatek do rozdziału 6

Także baaardzo przepraszam za poślizg.
Naprawdę nie mogłam tego wstawiać wcześniej, mam nadzieje, że mi wybaczycie.
Chciałam wam to jakoś wynagrodzić ale coś nie wyszło!
Jak wszystko dobrze pójdzie, rozdział 7 będzie w niedziele.
Proszę o komentarze!

Laptop z głuchym brzękiem spada z kolan i odbija się z echem od podłogi. Piotrek najprawdopodobniej 
będzie musiał go odkupić bo ekran pęka ale oboje się tym nie przejmują , są zbyt zafascynowani pocałunkiem. 
.  Wargi Piotrka są chłodne, ale słodkie i sprawiają, że Damian zapomina jak używać płuc. W około wszystko wiruje a on z całych sił próbuję zatrzymać ten moment, więc wbija się w usta z podwójną zajadliwością. Brązowooki jest trochę zaskoczony nagłą reakcją ale Piotrek wie, że mu się podoba bo czuje jego uśmiech przez pocałunek. Wplata swoje szczupłe palce we brązowe kosmyki, które pachną wanilią. I kiedy czuje nagi tors Damiana na swojej koszulce nagle otumanienie znika. Odpycha go delikatnym acz stanowczym ruchem. To co przed chwilą zrobili było złe. Piotrek powinien się bardziej kontrolować.
-  Przestań-  Jęk nie zadowolenia wyrywa się z ust Damiana kiedy przyjaciel się odsuwa. Tyle czekał na ten moment . – Co my robimy? Damian ja..-  Nie zdąża dokańczać zdania bo Jonson z powrotem się na niego rzuca.  Brązowooki nie może się powstrzymać widząc Piotrka  z potarganymi włosami, opuchniętymi od pocałunków ustami, i zarumienionymi policzkami.  Nie przestaje go całować do póki nie czyje słonych łez na swojej skórze. Chyba trochę przesadził, nie powinien być aż tak nachalny, nie ważne jak bardzo jest na niego napalony.
Przykłada swoje czoło do czoła Piotrka i mamrocze ciche przepraszam. Piotrek jakby zesztywniał, nie porusza się, jego oczy są duże i zaszklone, oddech urywany płytki, zupełnie jakby się bał.
- Piotrek?- Pyta Damian coraz bardziej zaniepokojony dziwnym zachowaniem przyjaciela.
- Nie..nie rób mi krzywdy.- Damian rozdziawia usta nie zdolny do opanowania szoku. On? Ma zrobić krzywdę jemu?   A potem mu się przypomina, co wyprawiał z nim jego ojciec.  Przecież Piotrek  po takim czymś funkcjonuje inaczej niż normalne osoba i naruszenie jego przestrzeni osobistej kiedy protestował i prosił żeby przestać musi być dla niego traumatyczne. Jezu Damian jaki ty jesteś głupi, krzyczy na siebie w myślach.
Bardzo ostrożnie odsuwa się od brązowowłosego i  upewnia się, że Piotrek patrzy mu w oczy.

- Nie zrobię ci krzywdy, obiecuje.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 6

Cześć wam! :D
wybaczcie, że tak późno, dopiero teraz mam czas to udostępnić ;)
Z tego rozdziału jestem dość zadowolona.
W piątek będzie jego króciutka kontynuacja.
Proszę o komentarze
Enjoyed !!
Następnego dnia Piotrek budzi się ogromnym bólem głowy. Przeciera skronie i stara się nie zwymiotować kiedy jego bose stopy dotykają lodowatej podłogi. Ze zdziwieniem zauważa, że nie ma na sobie rzeczy z wczoraj, tylko dresy i koszulkę Damiana. Próbuje sobie przypomnieć jakim cudem się na nim znalazły ale nic przychodzi mu do głowy. 
Postanawia zaparzyć herbatę- malinową-bo wie, że Damian pija tylko takie. Rodzice Jonsona już dawno są w pracy a jego siostra nocowała u koleżanki dla tego nie ma problemu ze swobodnym poruszaniem się po mieszkaniu.  Wkłada torebki do glinianych kubków z myszką miki, które są jego ulubionymi i nastawia wodę. Słysząc tylko ciche pochrapywanie Damiana z pokoju obok i buchające płomienie, prawie zapomina.  Ale on tam nadal jest, w postaci bolesnych wspomnień. One wiją się w jego myślach, sprawiają, że zatrzymuje oddech i zamarza w trakcie jakieś czynności. Pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach i te wspomnienia z dzieciństwa i te nowe. Chciałby czasami wyłączyć swój mózg albo przynajmniej wyciszyć te straszne głosy. Co prawda jest jeden sposób ale nie praktykował go od bardzo dawna.
Z powątpieniem patrzy na blizny ciągnące się wzdłuż jego nadgarstka. Zawsze były dobrze osłonięte pod ilością szmacianych bransoletek ale ostatnio postanowił je wyrzucić i raz na zawsze z tym skończyć.  Przez całe pół roku żadna żyletka ani ostry przedmiot nie przecięły jego bladej skóry. Nie płakał po nocach i nawet spał przy zgaszonym świetle. Ten sukinsyn to wszystko zniszczył. Wszystko co udało mu się wpracować i co sprawiło, że powoli wychodził na prostą, zostało brutalnie zniszczone. Nie pierwszy już raz.
Jego ojciec kiedyś był normalny. Piotrek nigdy tego nie zaświadczył ale tak mówiła jego babcia i mama a on nie miał powodów żeby im nie wierzyć.  Sam widział fotografie na której Mark w ogóle nie przypominał Marka, którego znał. Tam ten ojciec był przystojny i wysportowany, uśmiechał się uśmiechem tak pięknym że zapierało wdech w piersiach a w lodowatych niebieskich oczach ,tak różnych od Piotrka, tliły się tysiące iskier. Później kiedy pojawił się alkohol iskry zgasły i zastąpiły je szaleństwo pomieszane z bólem a uśmiech tak jakby wyparował i nigdy nie powrócił na twarz.  Alkohol zabił Marka i stworzył nowego, który był potworem. I ten potwór żył z małym Piotrusiem przez dziesięć lat a jak wiadomo potwory robią z dziećmi różne straszne rzeczy.
Piotrek nie pamięta pierwszego razu kiedy ojciec go zbił albo kiedy wszedł po ciemku do jego sypialni. Pamięta tylko pojedyncze urywki z różnych dni i nocy, nigdy nie całe akcje. Może to i lepiej, im mniej pamięta przykrych rzeczy tym mniej potem cierpi.  Oczywiście istniały też dobre chwile kiedy Mark był normalnym troskliwym ojcem i dbał o swojego synka. Kazał mu odrabiać lekcje, próbował brać go na kolana i go przytulać(oczywiście Piotrek w tych momentach bardzo się bał) a także kupywał mu drogie zabawki, trampolinę czy też wymarzonego psa.  Rodzinie Moczarskich  nigdy nie brakowało pieniędzy i zawsze miał co tylko jego maleńka dziecięca duszyczka zapragnęła.
Nigdy nie powiedział mamie co robił z nim własny ojciec. Najprawdopodobniej dla tego, że kiedy wychodził z dziecięcej sypialni kładł palec na ustach Piotrka i szeptał : ,, Nie możesz powiedzieć o tym mamusi, będzie się bardzo gniewać’’ i rzeczywiście kiedy raz powiedział dla mamy że wcale nie lubi taty i wolałby z nim nie mieszkać bardzo się zezłościła.  Więc Piotrek siedział cicho, nawet do dziś nie za bardzo lubi mówić o swoich uczuciach.
Na całe szczęście kiedy Piotrek skończył 10 lat jego mama nie wytrzymała i przejrzawszy na oczy wzięła rękę swojego jedynego dziecka, spakowała manatki i mówiąc ,,Asta la wista’’  w końcu opuściła wielki dom, w którym działo się tyle zła.  Od tamtej pory Mark sporadycznie odwiedzał swoje dziecko a każda wizyta kończyła się tak samo-strumieniami gorzkich łez.  Piotrek nienawidził tego, że za pozwala sobie za każdym razem na nadzieje że ojciec jednak się zmienił i że go pokocha i że chce mieć syna. I im bardziej w to wierzył tym bardziej się później rozczarowywał. Nie potrafił sobie z tym poradzić.
Piotrek słyszy świst czajnika co oznacza, że woda się zagotowała. Odkręca kurek i wlewa wrzątek  do dwóch disnejowskich kubków.  Nadal ma ochotę sięgnąć po żyletkę ale się powstrzymuje i ogranicza jedynie do wbijania paznokci w łokieć. Z zadowoleniem przygląda się dwóm pół księżyca z których lekko sączy się krew. To na razie powinno wystarczyć.  Na razie szum w jego głowie powinien się uciszyć.
Żeby nie siedzieć tak samotnie i nie zatruwać się złymi myślami postanawia zrobić coś ze sobą. W sumie po umyciu się i posmarowaniu tostów czekoladą- których nie je bo czeka aż Damian się obudzi- jego pomysły się kończą i zrezygnowany kradnie laptopa Jonsonowi. Piotrek ma trochę wątpliwości czy może go pożyczyć. W końcu laptop to rzecz osobista. Ostatnio ich stosunki się ochłodziły i Damian nie licząc oczywiście wczorajszej przełomowej chwili kiedy go przytulił, jest zdecydowanie zdystansowany co do ich relacji. Unika wszelakiego kontaktu fizycznego no i rozmów. Piotrek ma wrażenie, że nie rozmawiali od wieków.
Nuda i chęć samookaleczenia biorą jednak górę nad wszystkim. Piotrek odstawia sprawy grzecznościowe na bok i wykrada z pokoju Damiana laptopa. Kiedy wyciąga ładowarkę z gniazda robi się lekki hałas, Piotrek wystraszony zerka w stronę przyjaciela i widząc go obślinionego chrapiącego i głową rozpłaszczoną na poduszce tak, że przypomina naleśnika uważa za najśmieszniejszą rzecz na świecie. Pstyka szybko fotkę aparatem w telefonie i rozważa opcje czy aby na pewno nie wstawić jej na facebooka. Uśmiecha się złośliwie, w końcu ma czym szantażować przyjaciela.
Piotrek rozwala się z tym całym sprzętem na kanapie w salonie. Włącza laptopa i wchodzi w Google. W sumie nie wie dla czego, ale zawsze pierwsze co robi po otworzeniu witryn sieciowych to wpisanie Google. Z googli przekierowuje się na stronę ask.com gdzie dostał jedną proźbę o wstawienie filmiku. - Hymm ciekaw pytanie- mamrocze pod nosem ale z braku lepszego zajęcia postanawia jednak to nagrać. Włącza kamerkę internetową ale przed tym jak sam się nagrywa wypatruje jakiś stary filmik. Kierująca go ciekawość nie pozwala o nim zapomnieć i choć to trochę naruszenie cudzej prywatność włacza play. Do cholery z tym grzecznościami.
Po pierwszych dziesięciu minutach trwania filmiku Piotrek jest przekonany że to tylko durna pomyłka i zapominalski Damian nie wyłączył kamerki. Nic bardziej mylnego.  Kiedy ma już na cisnąć czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu w końcu akcja brnie do przodu. Ktoś wlatuje do pokoju w miłosnym uścisku i opata w chaotyczny sposób na łóżku Damiana. Zaintrygowany Piotrek nie może przestać patrzeć choć doskonale wie, że nie powinien. Tam jest jego przyjaciel, który ma zamiar zaraz kogoś zerżnąć. Nie dopowiedzeniem jest że Piotrek zszokowany kiedy odkrywa iż ta druga osoba to on sam. Nie wie co myśleć ani jak zareagować. Ma totalny mętlik w głowie i jedyne no co się w tej chwili zdobywa, to trzaśnięcie klapką od laptopa.
- Coś się stało?- Mamrocze półprzytomny Damian, stojący w progu drzwi. Kiedy się obudził zauważył, że druga strona łóżka jest pusta, więc poszedł na poszukiwanie ,,uciekiniera’’.
- Co się stało? To się stało,  że uprawialiśmy razem seks. Rozumiesz? MY TO ZROBILIŚMY RAZ-EM.- Piotrka oczy stają się lekko wilgotne. Nie może pogodzić się z tym, że najpierw zrobił mu to ojciec, który krzywdził go regularnie. Kiedy się od niego uwolnił obiecał sobie iż następny raz powinien być wyjątkowy. A seks po pijaku z najlepszym przyjacielem wcale nie jest wyjątkowy- Schrzaniłem sprawę. Mój boże on miał racje, jestem nic nie wartą szmatą.
- Ej ej nigdy tak nie mów. Jesteś najbardziej wyjątkowym człowiekiem jakiego poznałem.- Damian postanawia przytulić Piotrka, więc przesuwa się w jego stronę i kiedy rozkłada ramiona żeby go chwycić w uścisku on ucieka. Damian czuje się fatalnie, jeszcze nigdy go nie odrzucił.

- Wyjątkową mówisz? Jestem nic nie wartym śmieciem. Dziwką która pozwoliła własnemu ojcu pieprzyć go po nocach i swojemu najlepszemu kumplowi.- Po policzkach Piotrka ciekną słone łzy, jego wargi drżą a wzrok błądzi po twarzy Damiana, jakby szukając odpowiedzi.  Serce brązowookiego jest roztopionie, wygląda tak nie winie kiedy płacze, niemal jak dziecko. Chce go pocieszyć i powiedzieć, że jest najcudowniejszym, najseksowniejszym najbardziej słodkim i kochanym chłopakiem jakiego mógłby sobie wymarzyć. Chce mu powiedzieć, że nie obchodzi go, iż nie jest do końca normalny i boi się spać przy zgaszonym świetle. Chce naprawdę chce mu to wszystko powiedzieć ale sylaby uciekają gdzieś w przestworza i jedyne na co go w tej chwili stać to przyciśnięcie własnych warg do warg Piotrka.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 5

Ok rozdział jest dzisiaj, wybaczcie
Podoba wam się? Jest sens pisania tego dalej ?
Proszę o komentarz
Następny w wtorek ;)
enjoy!

Gorzkie łzy mieszają się z kroplami deszczu i spływają wzdłuż, zaczerwienionych  od   zimna policzków Piotrka. Jego ręce się tak trzęsą. Z ledwością udaje mu się wydobyć telefon z tylniej kieszeni czarnych jeansów.  Wybiera odpowiedni numer i przykłada zimny telefon do ucha.  Czeka z niecierpliwością aż ktoś odbierze.
- Hallo?- Słyszy zachrypnięty i zaspany głos.  Kamień spada mu z serca.
- Damian.? Damian boje się.
- Ej maleńki co się dzieje?- Zatroskany głos przyjaciela sprawia, że jeszcze głośniej łka. Spieprzył to. 
- Ja… ja zrobiłem coś okropnego, coś z czym nie umiem sobie poradzić – Piotrek bierze głęboki w dech i stara się żeby jego wargi nie drżały.- Pamiętasz mojego biologicznego ojca?- Damian aż nazbyt go pamiętał. Go i posiniaczone rączki Piotrka.
- Marka?. Pobił cię? Znowu cię pobił?- W głosie Jonsona, niemal dosłyszalna była czysta nienawiść.
- Tak. Przyjechał do mnie, powiedział, że przeprasza, że już nie jest taki. A ja mu uwierzyłem. Wychudł i mógłbym powiedzieć, że wyprzystojniał i był taki miły. Prosił, wręcz błagał, żebym z nim pojechał do niego. Mówił, że z powrotem chce syna.  A ja chciałem zawsze ojca. Oh, jestem zbyt naiwny i zapłaciłem swoją cenę. Poszliśmy do jego mieszkania, chciał wziąć pieniądze i zabrać mnie do lunaparku, wiesz jak je ja kocham. No i kiedy już tam byliśmy on zamkną drzwi na klucz i…- Serce Damiana rozsypało się na tysiące kawałeczków. Nie wie, jak ktoś mógł skrzywdzić jego Piotrka.- Nie wiem jak, ale okazało się, że w tym krótkim czasie, bo byliśmy tam nie całe półgodziny, zdążył opróżnić whisky. Po alkoholu zawsze był agresywny. Tym razem nie było wyjątku. On… on zrobił… Damian on… - Piotrek nie potrafił powiedzieć, że jego własny ojciec go zgwałcił. To brzmiało zbyt okrutne.
- Nie kończ. Proszę nie kończ. Jest bydlakiem. Ale czemu do mnie dzwonisz dopiero teraz, o trzeciej w nocy?
- Kiedy on zaczynał, ja go uderzyłem. Nigdy nie byłem zbytnim siłaczem ale jakoś, pod wpływem adrenaliny, udało mi się go wypchać przez okno. Damian, on tam nadal leży. Tak bardzo się boje.- Damian już ubierał bokserki. Nie ważne gdzie on jest, nie ważne co zrobił, musiał go zabrać i przytulić, i powiedzieć, że go kocha.
- Jesteś nadal w jego domu?- Zapytał spokojnie Damian zapinając pasek od spodni.
- Nie, uciekłem jestem na przystanku. Nie wrócę do mamy. Nie mogę jej o tym powiedzieć.
- Na którym przystanku? – Damian sam się dziwił, że jego głos jest taki opanowany. Nie wie skąd wziął się w nim ten spokój.
- Na Wileńskiej.
- Zaraz będę. Nie idź z tamtąd. – Damian się rozłącza i po cichu otwiera te cholerne skrzypiące drzwi. Jak najostrożniej je potem zamyka. Krzywi się na dźwięk charakterystycznego szczęku kluczy. Biegnie po schodach jak szalony. Serce mu wali a w głowie lekko się kręci.
Dopada swój czarno-czerwony skuter, który dostał od na ostanie urodziny. Na szczęście jest czerwiec, więc z prowadzeniem skutera nie ma problemu. Najprawdopodobniej przekroczył wszystkie zasady co do jazdy, ale zupełnie się tym nie przejmował. O wiele ważniejszy był Piotrek, który na pewno umiera z przerażenia.
Nie wiadomo jakim cudem, Damian jak i skuter docierają na miejsce cali i bezpieczni. Padało przez całą noc, więc droga była ślizga a Jonson przekroczył dozwoloną prędkość, dziwne że nic mu się nie stało.  Chłopak zdejmuje kask i widok, na który patrzy rozdziera mu serce.
Piotrek położył głowę na zimnej szybie przystanku. Jego oczy są podpuchnięte od płaczu. Policzki ma wręcz purpurowe, co na pewno jest sprawką  Marka, trzyma się jedną ręką za brzuch a jego dolna warga drży. Damian powoli do niego podchodzi, usadawia się obok i lekko dotyka jego ramienia, jakby był z porcelany.
-  Piotrek?- Słysząc swoje imię Piotrek odwraca się w stronę Damian i nic nie mówiąc wtula się w jego skórzaną kurtkę. Tęsknił za jego zapachem, jest taki ciasteczkowy. Dopiero w tedy uświadomił sobie jak bardzo mu go  brakowało. Przez ostanie dni zachowywał się pewien dystans w ich relacjach, jakby coś starł się przed nim ukryć. Czując zimną i mokrą skórę Damiana, już się to nie liczyło.
- Chodź wracamy do domu. Nie ma co tu marznąć- Mówi Damian i przyciska swoje lodowate wargi do czoła Piotrka, który wyzdryguję się na dotyk. Łapię jego rękę i ciągnie w stronę skutera. I chodź Piotrek mógłby trzymać się dwóch metalowych blaszek z tyłu pojazdu, woli z całej siły przycisnąć swój tors do pleców przyjaciela. Damian ledwo oddycha ale nie protestuje.
Kiedy docierają do domu Jonsonów jest 4.15. Piotrek pociera swoje oczy, jest tak wycieńczony dzisiejszym dniem, że ledwo trzyma się na nogach. Serce Damiana się rozczula kiedy widzi jak nie zgrabnie pełznie do pokoju. Chce już paść na łóżku, ale brązowooki w ostatniej chwili łapię go za ramię.
- Chyba nie będziesz spał w tych mokrych ciuchach. Poplamisz mi całą pościel. – Damian powinien dać mu jedne ze swoich dresów i koszulek, wysłać go do łazienki i kazać mu się przebrać, jednak tego nie robi. Sam ściąga z Piotrka przemoczoną koszulkę, w której wygląda równie seksownie jak bez niej. Lekko się rumienią i on i półprzytomny Piotrek. Ściąga mu również spodnie, te czarne,  które idealnie kreślą zarysy piotrkowego tyłka. Kiedy odpina mu guziki i rozpina rozporek twarz Damiana nie może być bardziej purpurowa, po mimo faktu, iż przecież już wcześniej robił dokładnie takie same rzeczy. Bokserki pozostają na miejscu, i chodź są równie przemoczone Damian jest za bardzo zawstydzony żeby to zrobić.
Uporawszy się już z ciuchami przyjaciela, brązowooki sam nakłada na siebie suche rzeczy. Kładzie Piotrka obok siebie  i na tyle na ile jest w stanie , stara się nie uśmiechać.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 4

Także ten rozdział do najlepszych się nie zalicza ale obiecuję, że następne będą lepsze i lepsze. Jeśli to czytasz proszę SKOMENTUJ.  Następny rozdział w przyszłą środę.  
Enjoy !
Piątek

            Donośny dzwonek rozchodzi się echem po całej szkole. Dzieciaki niesamowicie podekscytowane szurają krzesłami i na tyle szybko na ile ich nogi pozwalają  wybiegają z szkolnych sal. Dzisiaj jest piątek. Perspektywa odpoczynku i spotkania się ze znajomymi napawa wszystkich optymizmem i podwójną dawką energii. Ludzie się śmieją, popychają i większość z nich ma fantastyczny humor. Ale gdzieś w śród tego całego szczęścia i ulotnej piątkowej aury jest Damian.
Wychodzi z pracowni technicznej jako ostatni bo musiał się  jeszcze wrócić po plecak, o którym zapomniał.  Ostatnimi czasy jest jakiś roztargniony. Nie może na niczym skupić uwagi więcej niż na 5 minut, i nie raz przyłapywał się jak często gubi się we własnych myślach.  Zamiast na matematycznych wzorach, które powinien wkuwać bo jest zagrożony z matematyki, przed oczami ma obraz nagiego Piotrka. I Piotrek jest tam w jego głowie dosłownie ciągle.  Nie może się go pozbyć.
Dla tego kiedy widzi go wracającego się po coś., a tym ,,czymś’’ na pewno jest Damian, spuszcza wzrok na ziemię i stara zachowywać jak największy spokój.
- Hej, możesz dzisiaj do mnie na noc?-  Pyta, na przywitanie Piotrek. Damian stara się wymyśleć następny głupi powód żeby go spławić. To już trzeci raz w tym tygodniu. Nie może przystać na jego propozycje, czuje się przy nim za bardzo speszony. No i jeśli chce, żeby te durne myśli zniknęły powinien się od niego na jakiś czas odseparować – Nie mogę. Mam szlaban za ostatnią pałę z matematyki. Krutulowa się na mnie uparła- Oczy Piotrka momentalnie smutnieją, nie może pojąć dla czego Damian nagle zaczął się zachowywać tak dziwnie. Ostatnio nie rozmawiali ze sobą dłużej niż kilka minut, i każda próba nawiązania jakiekolwiek kontaktu z Damianem kończyła się tak samo. Szeptał w pośpiechu jakieś wymówki i dosłownie wyparowywał. Piotrek poczuł się zagubiony i opuszczony jednocześnie a Damian widząc cały ten smutek w jego oczach tak bardzo chciał go schować w swoich ramionach i powiedzieć, że przeprasza i ze go bardzo, bardzo kocha. Wyrzuty sumienia zaczynały powoli go gryźć, nie ważne jakie uczucia  do niego żywił, Damian pozostawał jego najlepszym przyjacielem
- Dobra, to cześć. – Mówi Moczarski  po chwili nie zręcznej ciszy jaka panuje między chłopakami Piotrek idzie do łazienki, Damian chce za nim pobiec ale coś jakby przykuwa go do podłogi. Szepcze spóźnione ,,cześć’’ chociaż i tak wie, że go nie usłyszał.
PONIEDZIAŁEK
            Damian ma szafkę na drugim piętrze, tuż przy oknie. Ciężko wzdycha kiedy pakuje do niej czarne converse i wyciąga buty na w-f. Nie wie jaki mózg wymyśl lekcję wychowania fizycznego na pierwszych dwóch godzinach lekcyjnych. Potem człowiek przez cały dzień śmierdzi i musi wąchać nie przyjemną woń innych uczniów. Wzdycha  jeszcze raz na ludzką głupotę i ma już kierować się w stronę  szklarni,  tunelu przez który idzie się do hali sportowej, kiedy wypatruje przez okno Piotrka w towarzystwie jakiegoś innego chłopaka. Nieznajomy ma długą brązową grzywkę zaczesaną na prawą stronę, jego koszula jest wepchana w połowie do obcisłych, czarnych spodni i o cholera, jest przystojny.  Chłopak idzie blisko Piotrka, według Damiana za blisko, i delikatnie ociera się o jego lewe ramię. Są roześmiani i wyglądają na zrelaksowanych w swoim towarzystwie.
Damian zaciska mocna wargi kiedy sobie przypomina, że nie cały tydzień temu to właśnie on maszerował  tak radośnie do szkoły z Piotrkiem.  Oh, czasami naprawdę nienawidzi tego że się z nim przespał. On z nim to zrobił. To nadal wydawało się nie prawdopodobne.
Damian trzaska drzwiczkami od szafki, zarzuca swój czarno-biały plecak na lewe ramie, i wściekły maszeruje w stronę hali.  Mija sale od chemii i w tedy go widzi. Teraz nieznajoma twarz chłopaka z którym szedł Piotrek już nie wydaje się taka do końca nie znajoma.  To Wojtek,  kolega z klasy Piotrka, z którym jego przyjaciel znał się od najmłodszych lat i co dziwne nigdy ich sobie nie przedstawił.
- Oh cześć- Twarz Moczarskiego momentalnie stygnieje. Lekko mruży oczy i zaczyna wznosić się i upadać na pięty- robi tak zawsze gdy się denerwuje.
- Cześć- Damian wykrzywia twarz w coś co pierwotnie ma przypominać uśmiech.- Może nas przedstawisz?- Dodaje po chwili nie zręcznego milczenia.
- Oj, no tak, Damian Wojtek . Wojtek Damian- Damian  ściska rękę nowo poznanego kolegi tak mocno jak to tylko możliwe.  W myślach tworzy już sposoby aby go unicestwić z powierzchni ziemi. Nie wie do końca co by było lepsze zatrucie czy maszyna rozciągająca kończyny aż do momentu ich połamania.  Damian decyduje się na rozciąganke bo dochodzi do wniosku, że przy tym będzie więcej bólu.
Nie lubi Wojtka. Wystarczy spojrzeć w jaki sposób wpatruje się w Piotrka- tak jakby chciał go zgwałcić- i co to za beznadziejna koszula.  Damiana fioletowa jest ładniejsza.  I to nie o to chodzi, że Damian jest zazdrosny. Nie, nie nie, on po prostu martwi się o swojego najlepsze przyjaciela i pilnuje żeby nie stała mu się krzywda. Kocha go w każdym calu i jeśli ten cały Wojtek ma ochotę dobrać się do spodni jego kochanego Piotrka to będzie miał z nim do czynienia. Bo nie ma niczego na czym Damianowi bardziej zależy niż na Piotrku. Piotrku, który jest malutki (ale wyposażenie ma duże), Piotrku, który ciągle kradł mu bluzy i śpiewał z nim każdą kiczowatą piosenkę, Piotrku który zna go najbardziej ze wszystkich ludzi na całej ziemi i ma lekki zarys mięśni. Piotrku, który głośna krzyczał jego imię kiedy się pieprzyli i wbił mu paznokcie tak mocno, że do tej pory ma ślad. Piotrku, którego tyłek jest najseksowniejszy na świecie.

Damian czuł się żałośnie kiedy masturbował się w szkolnej łazience. To już drugi raz jak ten mały sukinsynek samymi myślami o nim doprowadzał go do tak żałosnego stanu. Nienawidził go. Nienawidził go za to tak bardzo iż najprawdopodobniej wpadł po uszy.