Rozdział 1

Kiedy Damian się budzi, pierwszą rzeczą, która go wita, jest pulsujący ból głowy. Spomiędzy jego spierzchniętych warg wydostaje się jęk, gdy podnosi się z palcami silnie przyciśniętymi do skroni. Przykrycie zsuwa się na jego pas, a jego brązowe oczy otwierają się, by przestudiować pokój zamazanym spojrzeniem. Przez okno dostaje się światło, lekko szarawe od porannej mgły.
Nie pamięta zbyt wiele z wczorajszej nocy-jakieś krzyki, kilka tańców i piw cała reszta jest zamglona. Widząc po rozrzucane ciuchy, połamane szafki i Artura przytulonego do dachówek( z jego okna akurat widać większą część poddasza) żałuje jednak, że takdużo wypił, wolałby bardziej się kontrolować, w końcu dziś wraca jego matka a on sam musi to wszystko ogarnąć.
Nie zadowolony, zsuwa z siebie do końca nakrycie i czuje powiew w dolnych częściach ciała. To jest dziwne. Nigdy nie śpi nago. Więc jednak musiało do czegoś w nocy dojść i Damian przysięga, że już nigdy tak się nie upije. Cichy głosik w jego głowie mówi mu, że to nie możliwe i że tych ,,razów’’ będzie wiele ale każe mu się przymknąć i teraz zastanawia się jak teraz po cichu wymknąć się sypialni. Nawet nie musi patrzeć w drugą stronę łóżka, doskonale wie, że znajduje się tam jakaś łatwa dziwka, puszczająca się na prawo i lewo, w końcu sam tyle ich zaprosił.
Damian zadziornie uśmiecha się pod nosem kiedy odkrywa, że w łóżku w nie znajduję się żadna łatwa dziewczyna ani wogle żadna dziewczyna, co nie zbyt mu przeszkadza. Ze swoją biseksualną orientacją pogodził się już dawno, jednak nie wspomniał o tym nikomu i trzymał to w tajemnicy jako największy sekret. Bo w końcu każdy jeden człowiek chodzący po tej planecie posiada takie ,,COŚ’’ i nie zdradzi tego nikomu. Nawet najlepszemu przyjacielowi. Nawet najlepszemu przyjacielowi, który śpi obok niego i  Damian jest pewny, że ten przyjaciel też jest nagi.  
Za żadne skarby nie powie tego Piotrkowi, to jedyna rzecz, której Damian po obudzeniu się jest całkowicie pewien.
Z Piotrkiem przyjaźnił się od przedszkola i znał go na wylot i doskonale wiedział, że to pierwszy raz kiedy jego przyjaciel tak strasznie się upił. On nigdy nie był typem imprezowicza, zawsze wolał kiedy zostawał sama na sam z Damianem. Miał lekkie problemy z kontaktami z ludźmi, o których Ptak oczywiście wiedział, dla tego to uniemożliwiało mu nadążanie za zwariowanym i pełnym wrażeń życiem przyjaciela. Różnili się od siebie w każdym calu i obaj dziwili się jak ta przyjaźń funkcjonuje. Ale funkcjonowała.  Dla tego mu nie powie, Piotrek jest za bardzo stereotypowy i nie zrozumiał by, może nawet się przestraszył i zerwał przyjaźń, a tego Damian by nie zniósł.
On nie był zakochany w Moczarskim, no może zdarzyło się kilka sytuacji, ale uwierzcie, (zupełne zbiegi okoliczności) kiedy nie mógł oderwać spojrzenia od jego wysportowanego ciała, albo wzrok padał na nie właściwe rejony, czy czasami chciał sprawdzić jak smakują usta chłopców i fantazjował o tym, w jego głowie pojawiały się te najbardziej znane wargi czyli wargi Piotrka. Ale Damian był w stu procentach przekonany, że to absolutnie o niczym nie świadczy, tak samo jak ta pobudka. Bo przecież to nie możliwe żeby uprawiali seks, prawda ?
. Nie musiał się jednak długo trudzić nad odpowiedzią, kruczoczarne rzęsy zatrzepotały.
- Boże moja głowa- Piotrek wymamrotał w poduszkę, więc ledwo dało się usłyszeć.  Damian szybko nakrywa się kocem i zaczyna nerwowo bawić się rąbkiem prześcieradła .To że zasypiali razem w łóżku nie było niczym nowym, nawet budzili się przytuleni do siebie ale nigdy, przenigdy nie zdarzyło im się zasnąć razem nago podczas imprezy. Nigdy.
- Było tyle nie pić.- Chłopak wytrzeszcza swoje idealnie białe ząbki, na tyle ile może 
- Spierdalaj- Damian dostaje poduszką w twarz, która ześlizguje się z łóżka, postanawia ją podnieść i zrewanżować się, ale kiedy już ma po nią sięgać zamiera. Przecież będzie widać pewien mały goły szczególik. - Coś się stało?
- Nie, nie nic. Tylko dużo sprzątania.
- Nie bój się pomogę ci- Piotrek puszcze te wyćwiczone oczko Krutulowej, Damian parska śmiechem i przewraca się na brzuch, taka pozycja jest bezpieczniejsza. -Idę się ogarnąć i sprzątamy- Piotrek wstaje z łóżka i leniwie się przeciąga. Pocierając oczy idzie w stronę łazienki. I Damian z całej swojej siły stara się nie patrzeć na szczupły tyłek, który widać w całej okazałości. Co dziwne Piotrek jakoś nie panikuje, ani nie jest przerażony tym faktem nawet w połowie jak Jonson. Wydawać by się nawet mogło, że specjalnie idzie tak wolno i kołysze delikatnie biodrami.
Gdy tylko drzwi sypialni się zamykają Damian wyskakuje ze swojego łóżka i biega nagi po pokoju dopatrując się bokserek. Znajduje je w rogu szafki, zgniecione i śmierdzące ale nie przejmuje się tym zbytnio i je wkłada.
Nadal boli go biedna, skacowana głowa więc rusza do kuchni po magiczne tabletki. Kiedy wychodzi z pokoju zauważa miliony śmieci i ludzi śpiących w dziwnych pozycjach. Kinga jest przytulona do jednego z tych swoich Piotrków, niestety Damian nie może rozpoznać jej tymczasowej poduszki, ale wie że ma okulary. Emila śpi na komodzie przykryta babciną serwetą. Mamrocze cicho imię Tigera a ten z kolei połowę ciała ma zanurzoną w wielkim akwarium i co Damiana przeraża najbardziej rybki jakoś wyparowały. Zdycha więc jeszcze głośniej, przez co głowa prawdopodobnie boli go jeszcze mocniej, ale co tam, niech świat wie jaki jest poirytowany. Skręca w prawo w dół korytarza i wzdryga się na widok Marty i Patryka wtulonych w siebie nawzajem. Tak naprawdę nie przypomina sobie żeby ich zapraszał ale daje temu spokój i podąża dalej. Nie ma siły się kłócić.
Wchodzi do kuchni już cały rozdygotany i trzęsącymi rękami szuka tabletek. Jest coraz bardziej poirytowany bo nigdzie nie może znaleźć odpowiedniej etykiety.
- Masz te.- Słyszy głos Piotrka który podsuwa mu dwie niebieskie tabletki. Nawet nie wie jak tam się znalazł Piotrek, na dodatek ubrany, ale skronie pulsują za mocno, żeby się na tym zastanawiać.
Mamrocze ciche ,,dziękuje’’ i popija tabletki szklanką wody mineralnej.  Kładzie głowę na blat i bardzo by chciał żeby był zimniejszy.
- Pamiętasz coś z wczoraj ?- Piotrek uśmiecha się i jego mały dołeczek w prawym policzku się ukazuje.
 - Nie zbyt, wszystko jakieś zamazane.
- Mam zdjęcia, chcesz zobaczyć?- Piotrek wyciąga w stronę Damiana futerał z aparatem. On tylko przecząco kiwa głową, nie jest na to gotowy, woli żyć w chwilowej, skacowanej nie pewności.
- Musimy posprzątać, ale nie mogę… nie mogę się ruszyć.
- Damian-Piotrek łapie się pod boki- Twoja mama przyjeżdża za godzinę.
-Kurwa- było jedyną odpowiedzią Damiana.
W szaleńczym tępię zaczęli budzić i wyganiać wszystkich po kolei. Obślinieni, zarzygani i ledwo chodzący wracali z imprezy prosto do swoich domów. Natomiast u państwa Jonsonów dwaj młodzi chłopcy latali w tą i z powrotem z mopami w rękach sprzątając rzygi i inne substancje z drogocennych paneli.
- Nigdy więcej nie robie imprezy u siebie w domu- Mówi Damian kiedy pochyla się nad kolejną plamom po wymiocinach. Tabletki zadziałały i jego twarz wygląda tylko na potwornie zmęczoną. - Nigdy.- Dodaje kiedy zbliża się do plamy z papierowym rącznikiem w ręce.
Piotrek się śmieje ale przyznaje mu racje. On  sama nigdy nie wyprawia imprez w własnym mieszkaniu, chodzi tylko na te, na  które wpycha go Damian. Inaczej siedział by w domu pochylony nad komputerem, żyjąc tylko w internetowym świecie.  Dla tego jest tak bardzo wdzięczny, że po mimo faktu iż wiele ludzi wyzywa go od frajerów on trwa u jego boku i pomaga przezwyciężyć tą aspołeczność.
Robota poszła im szybko, umyli już wszystkie podłogi, poprali pościele i powyrzucali śmieci. Wyrobili się  kilku-minutowym przyspieszeniem i bardzo zadowoleni z siebie, postanowili obejrzeć jakiś denny film, przy którym mogliby zasnąć kiedy chłopcom przypomniał się jeden mały szczególik. Artur.
Spał tam nadal na dachu, biedny zapomniany przez wszystkich.  Istniało ryzyko, że spadnie dla tego jak najprędzej przedostali się przez okno pokoju Damiana na poddasze i bardzo ostrożnie go obudzili. Artur się kręci podczas snu, a oni nie chcieli żeby sobie zrobił krzywdę.
Trudno go było dobudzić ale jakimś sposobem udało im się. Kiedy zatrzepotał długimi rzęsami, a zieleń pomieszana z niebieskim, spojrzał na Damiana uśmiechając się blado. Nie czuł się, tak jak wszyscy owego poranka, najlepiej dla tego oszczędził sobie pytań co własnego położenia na dachu i chcąc tylko wrócić do ciepłego łóżka wymamrotał,

- Bardzo ładne firanki- Nic innego nie mówiąc wstał i wyszedł. Na tym polegał fenomen Artura. Człowiek, którego nie ogarniesz, ni huja.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz